39. Klasztor w Annaya

Kamień węgielny został położony dokładnie tego samego roku, kiedy Szarbel się urodził: 1928, 14 lat po założeniu pustelni. Przełożony Generalny Zakonu nabył grunt na ten cel za 4500 piastrów od Szyitów z Hejoula. Nowy klasztor był zdecydowanie bardziej odosobniony i prymitywny niż klasztor w Mayfouk, lecz Szarbel uważał, że bardziej pasuje do jego wieśniaczej natury.

Klasztor przypomina swoim wyglądem zamek warowny zbudowany z gruba ociosanych bloków kamiennych z wąskimi szczelinami okien zapewniającymi obronę przed napadem. Gdyby nie dzwonnice wyciągające swe proste ramiona ku niebu, ktoś mógłby pomyśleć że to forteca.  W sąsiedztwie klasztoru znajdowały się pojedyncze zabudowania wieśniacze, kilka kamiennych szałasów pasterskich, wiele szarych głazów kamiennych, sędziwe dęby, winorośle i drzewa morwowe. Można tu było znaleźć samotność, której Szarbel szukał.

Drugi rok nowicjatu upłynął bardzo podobnie do pierwszego, z tą różnicą, że nowicjusze podwajali wymagania wobec siebie samego. Podczas prac polowych, seminarzyści zobowiązani byli do zachowania całkowitego milczenia, do pilnej pracy, do kierowania swych myśli na sprawy dotyczące Boga, na ciągłe stawianie siebie w obecności Bożej. W czasie przewidzianym na odpoczynek mogli rozmawiać ze sobą ale tylko o sprawach duchowych.

Jako Brat Szarbel, nasz bohater miał tylko prawo słuchania. Jeśli ktoś zadał mu pytanie, powinien odpowiedzieć zwięźle. Jeśli był wciągany w bezowocne polemiki, powinien pożegnać rozmówcę niskim ukłonem, wypowiadając formuł dobrze znaną w Zakonie: „proszę wybaczyć mi w Imię naszego Pana.” Jest faktem, że od samego początku swej duchowej przygody Szarbel zachowywał regułę zakonną co do joty, ze wszystkimi wymaganiami i trudami. Jego szczodra natura wychodziła poza ścisłą konieczność i zmuszała go do każdego zalecenia. Jego świętość nieustannie wiodła go naprzód.

Published in: on 16/05/2011 at 14:31  2 Komentarze  

38. Pustelnia odkrywa swoją historię

Założenie w 1798 r. pustelni oraz zakupienie otaczającej ją ziemi, było możliwe dzięki zapałowi i poświęceniu dwóch młodych mieszkańców wsi Ehmej oddalonej około jednego kilometra. Józef Abi-Ramia i Dawid Khalife odwrócili się plecami do świata, przyjąwszy życie pokutnicze i samotne na wzór dawnych eremitów. Kilka lat później wstąpili do Zakonu Maronitów i podarowali pustelnię klasztorowi św. Marona, znajdującemu się w sąsiedztwie.

Przeglądając historię tego okręgu, możemy objaśnić kilka spraw.
W końcu XIII w. na górze Annaya i w ją otaczających osadach zamieszkali Maronici zgrupowani wokół Patriarchy przebywającego w nieodległej miejscowości Hejoula. Po utracie Palestyny, Krzyżowcy zostali zepchnięci do Libanu, gdzie znaleźli schronienie i pomoc ze strony Maronitów. Mimo niezwykłej odwagi ulegli najeźdźcom (Mamelukom) i Maronicki Patriarcha Gabriel z Hejoula został nieludzko zamęczony w torturach, podobnych do tych jakim został poddany Nasz Pan podczas Pasji. Klasztory, kościoły i wsie zostały zrujnowane. Najeźdźcy zdecydowali się wytępić Maronitów i zasiedlić te ziemie Muzułmanami z Iraku i Iranu.
Nie upłynęło wiele czasu a przybysze zaczęli oficjalnie, lub nie, nawracać się na chrześcijaństwo lub przynajmniej wymieniać braterskie uściski z Maronitami. Uprzejmość okazywana przez Patriarchę Paula Massada, szczególnie podczas wizyty Sułtana Konstantynopola, pokonała nieufność wobec chrześcijan ze strony ich semickich braci, również spadkobierców obietnicy udzielonej Abrahamowi.
Pustelnia i otaczające je ziemie w tym czasie należały do szyickiej rodziny Sheik el-Melhem z Torzaya. Od tej rodziny dwaj asceci z Ehmej, wcześniej wspomniani, otrzymali część gruntów jako zapłatę za ich pracę. Dalszą część gruntów została dokupiona przez zakonników w 1814 r.
W miarę upływu czasu, Annaya która stała się szyicka, zaczęła powracać w ręce Maronitów. Nazwa, którą szyiccy mieszkańcy nadali temu miejscu „Nabi r-Rass – Prorok Wzgórza” zanikła i oryginalna nazwa „Mar Maroun – Święty Maron” zaczęła być znowu używana. Warto zauważyć, że kolejne nazwy nadawane wzgórzu i otoczeniu były nazwami świętych miejsc. Najwyższy punkt zwany był Górą Przemienienia. Tourzaya na południu jest tłumaczona jako Góra Oliwna. Na wschodzie znjduje się obszar zwany„klepisko Arauny Jebusyty – II Sam XXIV, 18. Sama nazwa Annaya gdzie zbudowany jest klasztor pochodzi od zniekształconego słowa Betania. Na pólnoc znajduje się Skała Kajfasza, zaś na zachodzie jest sanktuarium Joachima i Anny.

Published in: on 15/05/2011 at 08:28  Dodaj komentarz  

37. Pierwsze spotkanie z Annaya

Klasztor w Annaya, który dzięki Ojcu Szarbelowi stał się sławnym w późniejszych latach, leży w odległości 2 godzin marszu na południowy zachód od Mayfouk. Nie bez żalu Szarbel żegnał Mayfouk, gdzie toczył ciężką walkę, z której wyszedł dzięki Bogu, zwycięsko.

Przeszedł przez górskie wsie Lehfeld i Mishmish i znalazł się u podnóża Góry Awainy. Z tej odległości mogł jedynie dostrzec klasztor, który miał stać się jego domem na wiele lat. Wysoko nad klasztorem widział płaskowyż, który tego wieczoru zdawał się dotykać gwiazd. Ten wyniosły płaskowyż, nieznany dotąd Szarbelowi, stał się schronieniem i świadkiem zarazem ogromnych doświadczeń życia pustelniczego.

Ruszył dalej, nie zatrzymując się, dopóki nie osiągnął skromnych zabudowań składających się z pięciu małych cel i miniaturowej kaplicy zwieńczonych drewnianym krzyżem i pochodnią oświetlającą całość.  Z boku pustelni rosło kilka winorośli i niewielki dąb. To miejsce wybrał Bóg aby tu uczynić swego Świętego, błogosławiąc go Swą miłością i promieniami słońca.

Z tarasu niezwykłego obserwatorium dominującego nad połową Libanu, Szarbel patrzył na wspaniałą scenerię. Góry przechodziły we wzgórza i doliny, które przekazywały kolejnym to toczące się następstwo dopóki nie osiągnęły starożytnego miasta Byblos, opartego o brzeg Morza Śródziemnego. Jeśli by ktoś zamknął oczy, mógłby oczyma wyobraźni zobaczyć słynne statki fenickie orzące morze w drodze do portu, ładujące bogactwa świata starożytnego i

Widok w kierunku południowym zapierał dech w piersi. Daleko w dole olbrzymiej doliny gdzie rzeka łamała swój bieg na skałach, strużki dymu mówiły, że są tam zabudowania ludzkie; niewielkie domki skupione wokół kościoła. Nad tą sceną, od Sannine do Laqlouq rozciągał się łańcuch Gór Libanu z ośnieżonymi graniami rysującymi się na tle nieba.

Published in: on 13/05/2011 at 20:43  Dodaj komentarz